Weekend 25-26 stycznia 2003r. w Stacji Morskiej UG był bardzo pracowity. W piątek przyjechali do nas znajomi ze Stralsundu w  Niemczech. Ursula Verfuss i Harald Benke pracują w muzeum morskim tego starego i bardzo ładnego hanzeatyckiego miasta (http://www.meeresmuseum.de/english/content.htm). Port ten miałem okazję odwiedzić podczas letniego rejsu poświęconego badaniom wielkości bałtyckiego stada morświnów, o którym wspominałem w artykule zamieszczonym w listopadowym numerze Helskiej Blizy. Pisałem wtedy o stosowaniu podwodnej akustyki do rejestracji obecności morświnów i o planowanym podjęciu takich działań przez Stację Morską. Teraz mogę już stwierdzić, że zaczynamy realizować wcześniejsze plany. Ma to ścisły związek z wizytą naszych gości, którzy od dawna zajmują się takimi badaniami i przywieźli do nas swoje narzędzia pracy – tzw. PODy (POrpoise Detector), czyli wykrywacze morświnów.

Tak wygląda POD. Prawie 2/3 objętości tego zielonego cylindra zajmuje
źródło energii – typowe baterie R20. Z dolnej części obudowy wystaje
podstawowa część urządzenia – hydrofon  (na czas transportu
zabezpieczony opaską z pianki termoizolacyjnej)

Dostaliśmy trzy urządzenia, które wystawione na wodach Zatoki Puckiej będą rejestrować podwodne dźwięki. Korzystając z obecności doświadczonych użytkowników przetestowaliśmy działanie sprzętu i poddaliśmy się krótkiemu lecz intensywnemu szkoleniu z zakresu obsługi oprogramowania komputerowego służącego analizie zebranych danych. W sobotę po zapoznaniu się z podstawowymi zasadami obsługi i sprawdzeniu poprawności działania wszystkich urządzeń zakotwiczyliśmy je na Zatoce pomiędzy portami: wojennym i rybackim.

Dr Harald Benke sprawdza syganał dźwiękowy
potwierdzający gotowość urządzenia do pracy.

Pierwszy POD wypływa na miejsce swojego testu na zatoce.

Pozostawały one pod powierzchnią wody przez około 22 godziny, po czym wyciągnięte i podłączone do komputera w Stacji przekazały nam swoje zapisy tego „co w wodzie piszczało” w ciągu poprzedniej doby. Zgodnie z oczekiwaniami nie znaleźliśmy żadnych śladów obecności morświnów, ale upewniliśmy się, że POD-y działają dobrze i będziemy mogli zastosować je do właściwych badań monitoringowych.

Na monitorze komputera oglądamy prawdopodobnie zapis
szumów pochodzących od silnika naszego pontonu

Zamierzamy ustanowić trzy stałe punkty „podsłuchu” na Zatoce Puckiej – na obszarze, w którym dotąd najczęściej pojawiały się morświny. W ustalonych okresach – zależnie od tempa zużycia baterii i zapełniania wbudowanej pamięci – urządzenia będą kontrolowane, a zebrane dane kopiowane do komputera i analizowane. Jeśli nasze nowe narzędzia badawcze pozwolą stwierdzić obecność ssaków w badanym rejonie będziemy pewni, że zwierzęta te jeszcze nas nie opuściły.

 

Ten wykres z programu TPOD przedstawia odstępy czasu pomiędzy
kolejno docierającymi do przetwornika impulsami akustycznymi.
W tym przypadku potwierdza, że zarejestrowany sygnał jest serią
impulsów sonaru morświna

Każdy nasz POD  jest oznaczony.
Na obudowie zapisaliśmy m.in. nasz adres i numer telefonu.
W przypadku znalezienie zerwanego z kotwicy urządzenia prosimy
o niezwłoczne powiadomienie nas o tym fakcie

Gdyby jednak w pewnym okresie, wśród danych nie znalazły się zapisy ultradźwięków wydawanych przez morświny nie musiałoby to oznaczać, że ich tam nie ma. Taka sytuacja mogłaby wynikać z małego zagęszczenia zwierząt i przyrządów pomiarowych oraz ograniczonej czułości tych ostatnich. Tak więc nie spodziewamy się szybkich wyników i łatwych wniosków po zastosowaniu POD-ów. Są one jednak jedynym dostępnym dla nas obecnie środkiem ciągłego monitoringu choćby ograniczonego obszaru morza. Mogą więc dać nam jakieś wyobrażenie o aktywności w naszym rejonie morświnów – gatunku, który niemal całkowicie zaniknął w przeważającej części Bałtyku, a który chcielibyśmy tutaj zachować.

Tekst: Radomił Koza
Foto: Krzysztof E. Skóra